Dokumenty tożsamości
-
Imię i nazwisko: Adam Miauczyński
Pseudonim: Czasami ktoś zdrobni jego imię do formy “Adaś”, jednakże jest to na tyle rzadkie i błahe, że nie powinno się tego nazywać pseudonimem.
Wiek: 49 lat.
Płeć: Mężczyzna.
Charakter: Lata lichej egzystencji pod ziemią wpędziły go w będącą zapewne na wymarciu, jak wszystko po wojnie, grupę osób z obsesjami i kompulsjami. Potrafi kilkanaście razy sprawdzać czy nikt mu nic nie ukradł z jego pseudomieszkania na Stacji Szkolnej, mimo iż sam wie, że nie ma tam nic cennego. Strach, niepewność oraz poczucie beznadzieji w tym nędznym, krecim życiu spotęgowały jego neurotyczność oraz wulgarność. Sfrustowany podziemnym więzieniem pragnie dokonać exodusu z tego totalitarnego pseudopaństewka, nawet jeżeli to są tylko plany, których i tak nie spełni.
Rodzina: Jego rodzicami byli, lub są gdyż nie można mieć pewności, Barbara oraz Marek Miauczyńscy. Pracowali jako nauczyciele, a Adam był ich jedynym synem. Widział ich ostatni raz na kilka dni przed końcem cywilizacji, ponieważ odzwiedził ich w rodzinnym domu w Łodzi.
Jego żona, Marlena, zmarła krótko po zamieszkaniu Zdzieszowic pod powierzchnią. Chwilę po niej Ziemię opuścił syn pary, Sylwuś. Wywołało to załamanie nerwowe u Adama.
Siostra jego żony, Elżbieta Czarkowska, była tutejszą. Z tego co udało mu się dowiedzieć, na podstawie plotek, takowa osoba żyje na Stacji Kościelnej. Bynajmiej tak się nazywa.
Towarzysze: Nie posiada takowych, jest typem samotnika.
Historia i pochodzenie: Adam urodził się na wiele lat przed wojną, w Łodzi. Jego ojciec był nauczycielem matematyki, a matka polskiego. Jako iż poszedł do liceum gdzie ta dwójka uczyła nie jest dziwnym, że rok po roku zbierał czerwone paski. Już wtedy był indywidualistą, który wolał skupiać się na pasji niż na płytkich relacjach z często niedojrzałymi rówieśnikami. I tak Adam spędzał czas wolny w bibliotekach, muzeach czy czytając książki na działce, ponieważ jego pasją była historia. I to na nią poszedł na studia, po bardzo dobrze zdanej maturze.
Podczas ostatniego etapu edukacji poznał swoją przyszłą żonę- Marlenę. Szybko dorobili się potomka, którego nazwano Sylwestrem. Trzy lata później Adam został nauczycielem WOSu i historii w jednym z krakowskich liceów. W tym czasie był bardzo szczęśliwym człowiekiem- miał kochającą żonę, dobrze wychowanego synka i pracę z powołania, na dodatek w bardzo przyjemnej atmosferze.
Tego pamiętnego dnia, kiedy wszystko się zaczęło, rodzina przyjechała do Zdzieszowic, ażeby odwiedzić siostrę Marleny, Elżbietę. Jako iż wszyscy znajdowali się w podziemnym centrum handlowym udało im się przetrwać początek zagłady. Ale wraz z brakami pożywienia, walkami o zasoby i wielką smutą po końcu świata Marlena i Sylwester zmarli, chorzy na jakieś dziadostwo.
Adam został sam, początkowo popadając w depresję. W tej trudnej chwili miał wiele myśli samobójczych. Jego rodzina nie żyła, nie mógł wykonywać pracy i w ogóle wszystko co lubił przepadło pod trującym pyłem powierzchni. Zaczął nienawidzić Metrozetu, nawet jak był to ostatni znany mu bastion cywilizacji. Sądząc, że gdzieś na świecie istnieją lepsze miejsca niż ten totalitarny system, pragnął uciec. Z wiadomych powodów jest to niemożliwe, bo jakie zmęczony życiem intelektualista ma szanse na przetrwanie samemu w tych niegościnnych czasach? Zwłaszcza jak nie wiadomo do końca, co stąpa obecnie po ziemi.
Koniec końców został ogrodnikiem ze Stacji Szkolnej, wykorzystując doświadczenie nabrane podczas uprawy ogródka na działce. W czasie wolnym od pracy samemu gra w szachy, rozwiązując problemy królewskiej gry, które to czerpie z książek szachowych kupionych u handlarzy. Od czasu do czasu, jak uzbiera środki, idzie się edukować u Biolożki. I tak mija mu czas przez ostatnie lata.
Zawód/stanowisko: Ogrodnik/rolnik/chodowca zmutowanych warzyw czy jak to się nazywa.
Umiejętności, zalety:
-uprawa roli; zaczynał jako prawie amator, jednakże po latach pracy nabrał doświadczenia,
-rozległa wiedza z historii, socjologii czy polityki, jednakże teraz to się chyba nikomu nie przyda.
Wady:
-totalne zero w posługiwaniu się jakąkolwiek bronią czy bardziej złożonymi narzędziami, nie licząc tych ogrodniczych,
-chorowity i słaby fizycznie.
Ekwipunek i majątek:
-“mieszkanie” na Stacji szkolnej, czyli “łóżko”, dwie duże szafki, stolik i krzesełko,
-pudełko szachów, składające z planszy z jednego modelu oraz bierek z kilku modelów. Stylistyczny nieład, ale wszystko się zgadza,
-trochę pism trzymanych pod łóżkiem, głównie książki szachowe, jakiejś o historii Polski Piastów i antycznej Grecji , Stary Testament oraz jeden Świerszczyk. Wszystko uzbierane w ciągu tych dwudziestu lat.
Wygląd:
Oczekiwania gracza względem rozgrywki: Akcept. -
KARTA POSTACI NADAL ZNAJDUJE SIĘ W TRAKCIE TWORZENIA
Imię i nazwisko: Alojzy Pankau
Pseudonim: Kulawy, czasem zwany “Alkiem”
Wiek: 60 lat
Płeć:: Mężczyzna
Charakter: ,Kulawy" na pierwszy, drugi, a nawet i trzeci rzut oka w trakcie własnych spotkań i relacji międzyludzkich może sprawiać intensywne wrażenie wręcz stereotypowego mieszkańca Bloku Koksowniczego 1 starej daty - prostolinijnego, darzącego antypatią mieszkańców SMZ Koksownika o silnie zaakcentowanym pesymizmie względem życia, skłonności do alkoholu i ogólnej, graniczącej z chamstwem, opryskliwości względem nieznajomych. Jednakże znajomi z pracy, przyjaciele czy nieznajomi wystarczająco znający się na ludziach będą mogli dostrzec, lub też zwyczajnie wiedzieć, o mniej jednoznacznych cechach tego ubogiego, podstarzałego rusznikarza. Do owych cech zaliczają się nie tylko wielkie przywiązanie do dawnych, przedwojennych konserwatywnych wartości, ale także niespotykany upór czy poczucie obowiązku, każące mu wykonywać swoje obowiązki czy wypełniać przysługi najlepiej, jak tylko potrafi.
Rodzina: Do rodziny Pankau zaliczają się nie tylko dawno nieżyjący rodzice Alojzego - Wojciech, dawny brygadier w Zakładach Koksowniczych oraz Jolanta, telefonistka, ale także jego zmarła kilka miesięcy po wojnie ukochana żona, Aneta z domu Duda.
Towarzysze: Za towarzyszy, a raczej bliskich przyjaciół i osób tworzących nawiązujące do przedwojennej skrajnej prawicy Rodło, należy uznać 3 osoby:
-55-letniego Jana Zajączkowskiego vel Królika - byłego pracownika Zakładów Koksowniczych i dawnego znajomego Alojzego z czasów walk między rodzącym się SMZ a Koksownikami, charakteryzującego się nie tylko wielką porywczością i tężyzną fizyczną, ale też, podobnie jak jego przyjaciel, prostolinijnością i okazjonalnym chamstwem.
-45-letniego Waldemara Walasika vel “Konusa” - osławionego ze swojego nadzwyczaj niskiego, graniczącego z karłowatością, wzrostu dawnego czeladnika Pankau, z którym dzielił wspólne losy już na kilka lat przez nuklearnym holokaustem, kiedy do “Konus” terminował w jego zakładzie ślusarskim i którego osobiście zawsze lubił za cięty język i spryt, mimo wrodzonego bumelanctwa, kompleksów dotyczących wzrostu i głupawych pomysłów.
-65-letniego Wiesława Trociniaka vel “Wiesia” - niedawno poznanego przez Alojzego, uzależnionego od alkoholu i papierosów byłego pracownika robót wykończeniowych, charakteryzującego niemal zaraźliwym optymizmem i dzielonym z Alojzym przywiązaniem do przedwojennych, konserwatywnych wartości.
Historia i pochodzenie:
Zawód/stanowisko: Rusznikarz dorabiający do mikrej pensji prywatnym wyrabianiem broni dla Łazików, a także wszelkiego rodzaju zamków czy innych ślusarskich wyrobów dla mieszkańców Bloku Koksowniczego 1.
Umiejętności, zalety:
-znajomość ślusarstwa i dziedzin z nią pokrewnych, pozwalających mu, przy wykorzystaniu odpowiednich narzędzi i materiałów, do wykonywania różnorodnych kluczy i kłódek, a także prymitywnej broni palnej
-
Wady:
Ekwipunek i majątek: -niewielkie ,mieszkanie" na obrzeżach stacji, służące mu zarówno jako dom, jak i pracownia ślusarsko-rusznikarska
-ocalały zestaw przedwojennych narzędzi ślusarskich, służący mu do wykonywania zawodu
-zestaw ubioru roboczego złożonego z zakupionego na targu łachanów i ubrań kiepskiej jakości
-składniki i części różnego pochodzenia potrzebne do tworzenia prostych samopałów oraz kluczy i kłódek
-kupiony za słone pieniądze zestaw zegarmistrzowskich szkieł powiększających służących mu w pracy
-schowany w zakłódkowanej skrzyni wraz z oszczędnościami (550 zł) brunatny mundur ONR, będący jedyną pamiątką z działalności w prawicowej organizacji
-zwana przez niego samego Dziełem Życia proteza nogi stworzona z połączonej garści prętów zbrojeniowych i plastikowej okładziny, wzmocnionych przybitymi do nich metalowymi płytami mającymi za cel zarówno wzmocnienie konstrukcji, jak i nadanie kształtu prawdziwej nogi
Wygląd:
Oczekiwania gracza względem rozgrywki: Brak. -
WładcaAwarów - Adam Miauczyński
Chociaż uważam, że wady oraz zalety Adasia można by bardziej rozbudować, tak rozumiem, że nie jest to wcale tak łatwe jak mówię. Wobec tego, Adam Miauczyński otrzymuje akceptację. Wyczekuj pojawienia się tematu z lokacją (Stacja Szkolna), a następnie postu wprowadzającego do gry, napisanego przeze mnie.
Vader
Z niecierpliwością wyczekuje czym mnie zaskoczysz.
Woj20000
Pan Alojzy wydaje się być osobą bardzo dobrze wpisującą się w ten świat. Podobnie jak u Vadera, niecierpliwie czekam na odkrycie zawartości pełnej karty.
-
WIP
Imię i nazwisko:
Pseudonim: Skiz
Wiek: 32 lata
Płeć: Mężczyzna
Charakter: Są ludzie, których rodzi apokalipsa i tacy, którzy narodzili się, aby w niej żyć. Skiz zdecydowanie zalicza się do drugiego typu człowieka. W społeczeństwie opartym na kodeksach, prawach i zasadach zyskałby miano szaleńca lub terrorysty, ale w metrze jest królem własnej bandy. Były współtowarzysz Skiza określił go w swoim dzienniku:
Tacy ludzie żyli wśród nas. Na pierwszy rzut oka niczym się nie różnili. Wyglądali tak samo jak my, ale kiedy spoglądałeś w ich twarze to widziałeś coś niepokojącego, pomimo tego żyli z nami…
Ci niebezpieczniejsi byli izolowani i zamykani w pokojach bez klamek lub poddawani terapii, ale Ci drudzy tacy jak Skiz pozostawali uśpieni przez panujące prawa społeczeństwa.
Kiedy to wszystko szlag trafił nie dostosowywali się do świata, o nie… Oni po prostu budzili się z letargu, stawali bogami gotowymi do działania w świecie, gdzie prawa nie są tak przestrzegane, a ludzka krew na rękach nie ściągi na głowę policji całego kraju… Tacy jak Skiz zawsze byli wśród nas, ale nigdy tak blisko…To coś już dawno straciło miarę człowieka w moich oczach i balansuje pomiędzy granicą szaleństwa, a charyzmatycznego geniuszu. Dzisiaj bawimy się w kanibali. Boję się pomyśleć co Skiz wymyśli jutro…
Rodzina: (Opisanie najbliższej rodziny postaci. Najbardziej mile widziane są, oprócz danych osobowych i wieku, są także ich profesje i podstawowe usposobienie. W przypadku nieznanych rodziców wystarczy napisać ,nieznani")
Towarzysze: (Podobnie jak w przypadku rodziców, należy wpisać ewentualnych najbliższych przyjaciół, towarzyszy podróży czy, w przypadku członka formacji militarnej, najbliższych kolegów z oddziału.)
Historia i pochodzenie: (Nota biograficzna opisująca przeszłość danej postaci. Im ciekawsza, bardziej rozbudowana i kompleksowa, tym lepiej.)
Zawód/stanowisko: (Czym dana postać zajmuje się w warunkach postapokaliptycznej rzeczywistości)
Umiejętności, zalety: (To, co postać potrafi lub w czym jest dobra)
Wady: (Słabości postaci, które powinny rekompensować przymioty)
Ekwipunek i majątek: (Co postać posiada ze sobą lub jej częścią jej dobytku. Opis obu tych kategorii nie powinien obfitować w specjalną przesadę, chyba, że postać jest z gruntu zamożna.)
Wygląd: (Zbiór cech biologicznych definiujących to, jak dana postać się prezentuje. Zdjęcia, obrazki, arty oraz odpowiednio rozbudowane opisy są przyjmowane.)
Oczekiwania gracza względem rozgrywki:(Dodatkowe wskazówki, porady czy opinie, jakie dany użytkownik pragnie, aby zostały zaimplementowane przez Mistrzów Gry. Owe sugestie mogą dotyczyć szerokiej gamy różnorodnych aspektów rozgrywki: od manieryzmów poszczególnych towarzyszy czy osób znajomych, po wprowadzanie określonych wątków dla postaci wcześniej wymyślone przez samego gracza). -
Imię i nazwisko: Milena Jodełko
Pseudonim: Świruska
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Charakter: Reprezentantka niektórych cech osobowości dyssocjalnej, popularnie znanej jako psychopatia. Milena nie boi się odpowiedzialności, gardzi ludźmi, ma skłonności do kłamstwa i niskiej empatii. Łatwo się frustruje i, jako że rzadko się odzywa, gniew zazwyczaj okazuje rękoczynami. Obwinia innych o wszystko.
Rodzina: Matka Mileny, Janina Dąsak, była kobietą hardą i trudną do koegzystencji. Pracowała jako nauczycielka muzyki i plastyki, znana była z jędzowatego usposobienia. Wyjątkowo wymagająca i nie do końca rozumiejąca podstawy troski czy cierpliwości. Ojciec, Fabian Jodełko, niewiele miał do powiedzenia. Był szarym pracownikiem księgowości, zduszonym zawodowo, a także w życiu małżeńskim. Zduszony pantoflem żony, ostatecznie nie przysłużył się wielce w wychowaniu córki.
Towarzysze: Mogłabym rzec, że jest samotniczką, ale trudno oczekiwać innego losu gdy jest się dla ludzi odpychająca. Towarzyszy brak.
Historia i pochodzenie: Milena urodziła się w Łodzi na jakiś czas przed wojną. Jak już wspomniałam, nie miała łatwego dzieciństwa. Pierwsza część jej życia naszpikowana była niezrozumieniem, twardym wychowaniem i brakiem empatii. Milena chcąc nie chcąc brnęła przez kolejne elementy równie wadliwego co jej życie systemu edukacyjnego, zapewnianego przez matkę, jednak nie kontynuowanego po wojnie. Z wojny niewiele pamięta czy rozumie. Była w przedszkolu, a dokładnie na wycieczce, gdy spadły bomby. W sumie nie wiedziano, co z nią zrobić, gdy została sama. Przechodziła z rąk do rąk i zazwyczaj wysyłano ją, by doręczała listy. Przeciskając się przez wąskie przejścia i wystawiając na działanie nieco zbyt bujnej wyobraźni, Milena powoli pogrążała się w paranoi. Traktowana jak nieproszony bękart żyła na uboczu, aż pewnego dnia zostawiła swoje dotychczasowe zajęcie i kompletnie odseparowała się od ludzi. To znaczy, napotykanie ich było nieuniknione, jednak nie robiła tego chętnie i schodziła im z drogi gdy tylko mogła. No i tak już zostało, a z małej wystraszonej dziewczynki nagle stała się równie przerażoną, ale też trochę przerażającą dziewczyną.Zawód/stanowisko: Milena trudni się profesją złodziejki
Umiejętności, zalety: Wyjątkowo dobrze opanowała sztukę milczenia. Poza tym potrafi się dobrze skradać i bezszelestnie podnosić różne przedmioty. Potrafi także w razie potrzeby na dłuższą chwilę wstrzymać oddech.Właściwie potrafi też całkiem ładnie śpiewać i rysować, jednak kompletny kryzys musiałby ją do tego zmusić. Ze względu na matkę zaprzecza samej sobie, by takie umiejętności posiadać.Wady: Nie jest przyzwyczajona do uwagi ludzi. Czułaby się osaczona, gdyby więcej ludzi w tłumie odzywało się do niej. Ma problemy z zaufaniem i słuchaniem innych. Boi się otwartych przestrzeni.
Ekwipunek i majątek:
~Śpi gdzie popadnie, na tym co jej w ręce wpadnie. Lokum brak.
~Nóż motylkowy
~GrzebieńWygląd:
Oczekiwania gracza względem rozgrywki: hmmWIP, coś mi powoli idzie
-
Imię i nazwisko: Aleksander Opiumski
Pseudonim: Brak
Wiek: 15, wczoraj ukończone
Płeć: Identyfinikuje się z doniczką
Charakter: Można go określić jako spełnienie marzeń rodziców. Przynajmniej w zamyśle. Starali się wbić mu swoją idealną wizję świata, w której to jakby apokalipsy nie było, a życie toczyło się dalej. To, w połączeniu z dość sporym szczęściem w życiu sprawiło, że ma trochę wypaczone spojrzenie na świat. Zdaje sobie sprawę z przemocy i okrucieństwa, ale sam tego nigdy nie doświadczył i zawsze stara się patrzeć pozytywnie. Nigdy nie spotkał się z zawodem, a jego marzenie własnie ma się spełnić - ma wyjść na zewnątrz i dotrzeć do domu rodziców, zamieszkać w nim i żyć, jakby nic się nie stało. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że z jakiegoś powodu wszyscy kiszą się w metrze, ale ma całe życie na zrobienie tego.
Rodzina: Obecnie nie żyją, ale i tak ich opiszę:- Karol Opiumski - Przed Tym Pamiętnym Dniem był mechanikiem. Pogodnym, serdecznym, nie miał wrogów, długów, zaległości, kredytów. Szczęśliwie żył ze swoją żoną, z którą starał się o dziecko. Życie było dla niego idealne, a świat piękny. Dzień po apokalipsie się zmienił. Nawet bardzo. Z początku próbował zaakceptować nową rzeczywistość i nawet mu to wychodziło. Był potrzebny w metrze Koks i to wiedział. Starał się zrobić z tym miejscem wszystko, co może. Jakoś odbudować zniszczone elementy, zmniejszyć poziom radioaktywności Sytuacja się nie poprawiała, dołowało go to. Przez zbyt łatwe życie, nawet mimo wieku, nie potrafił tego zaakceptować, pogodzić się z porażką. Próbował dalej, próbował mocniej. Nadaremno. Oszalał i chciał powrotu do poprzedniego życia, do tych życzliwych sąsiadów, do ciepłego domku, do szacunku i poważania które tu stracił. Po urodzeniu się syna, wpajał mu swoją wizję świata, chciał aby ją przywrócił. Stał się jego nadzieją. Często też czasami wychodził na powierzchnię, na krótko, napawając się pięknym i zielonym miastem, którego tak naprawdę nie było. Jego umysł był już zbyt spaczony, aby odróżnić fikcję od rzeczywistości. Zmarł w przekonaniu, że jego dziecko przywróci świat do łask, powstrzyma to wszystko i w końcu ujrzy ten świat który sam znał, odnajdzie ich dom i tam zamieszka.
- Agnieszka Opiumska - Agnieszka ma na pewno łagodniejszy charakter od swojego męża. Wrażliwa, pogodna i łagodna ogrodniczka, nie była gotowa na Ten Dzień. Totalnie ją zniszczył psychicznie. Kiedy to Karol próbował odbudować metro, Agnieszka siedziała zamknięta w swoim pokoju. Zupełnie straciła wolę życia. Miała parę prób samobójczych, nie widziała celu i sensu życia, ale dalej jakoś próbowała w to brnąć. Dopiero ciąża dała jej nadzieję. Wszystko co miała - energię, poglądy, zamiłowania - próbowała przenieść na niego. Nawet zaczęła wychodzić z Karolem na powierzchnię. Znów ja zaraził miłością do życia, drugi raz znalazła powód i powołanie. To dzięki niej Aleksander jest tym, kim jest. Trzymała go bezpiecznie, nie pozwalała zburzyć wyrabianej przez nich wizji świata. Kiedy była na łożu śmierci, pomyślała, że odwaliła kawał dobrej roboty i że ich syn to wszystko odkręci, będzie żyć na powierzchni za nich, że ich poświęcenie nie pójdzie na marne.
Towarzysze: Brak, albo pozna ich dziś
Historia i pochodzenie: Aleksander urodził się już pod ziemią, na co wskazuje chociażby jego wiek i parę informacji powyżej. Od małego był szpikowany przez rodziców ich wizją świata, a sam nie miał jak jej wyrobić, bo mu zabraniali: Nie mógł czytać tego co chce, pytać o co chce, rozmawiać z tym kim chce, aby chodzić tam gdzie chce. Mu to nie przeszkadzało. Wiedział, że robią to dla jego dobra, że mają w tym jakiś powód, cel, a sam nie wiedział jeszcze czego chce i co robić, więc nie narzekał. Tak mu zostało. Przez dalsze życie nie szukał jakoś swojego miejsca, tylko robił to co rodzice chcą. Szkolił się w paru rzeczach, nawet jeśli były trudne, aby ich zadowolić. Widział jak cierpią i wiedział, że widok pociechy szykującej się na wykonanie swojej misji ich cieszy. Jak był starzy to wiedział, że wkrótce umrą. Chciał, aby ostatnie chwile spędzili dobrze, nie musieli się niczym przejmować i martwić. Sam im nawet obiecywał, że przejmie ich cele i wypełni ich obietnice. Żył nimi, żył z nimi. Umarli przeddzień jego piętnastych urodzin. Szczęśliwi, że spełni ich marzenie. Sam również był już gotów. Następnego dnia od razu zapisał się na Łazika.
Zawód/stanowisko: Łazik Rządowy, od wczoraj
Umiejętności, zalety:
+ Szybki i wysportowany
+ Potrafi dość sprawnie przeszukiwać i zbierać wiele rzeczy, w tym też rzepak
+ Silny pod względem udźwigu - wiele uniesie bez zmęczenia
+ Dobre i spostrzegawcze oko
+ Dość wysoka odporność na promieniowanie. Był najczystszym pod tym względem członkiem Koksu, kiedy go przejęto.Wady:
+ Umie strzelać z broni tylko w teorii
+ Nie jest przygotowany na spotkanie z powierzchnią, w tym też z czyhającymi tam bestiami
+ Brak umiejętności walki z kimkolwiek i czymkolwiekEkwipunek i majątek:
- Broń od rządu
- Naszyjnik matki i kieszonkowy zegarek ojca. Jego najcenniejsze przedmioty
- Wszelkie dokumenty i nieco tutejszej waluty
Wygląd:
**Oczekiwania gracza względem rozgrywki:**Jakieś w miarę dobre opisy miasta na zewnątrz, abym miał się do czego odnosić swoją postacią. Tak poza tym, to zbyt wiele nie wymagam. Jeszcze na pewno opisy trzecią osobą. A, no i chciałbym, aby mu się udało dotrzeć do rodzinnego domu i aby mógł tam pobyć chwilę. Do tego daj go gdzie chcesz, byleby możliwym było dotarcie do niego. Co najwyżej tyle. -
Niby wszystko pięknie i ładnie, ale taka ilość błędów w pisowni sprawia, że cała zawartość żołądka mi się przewraca.
-
Serio? To poprawię dziś.
-
Cyk.
-
Dark_Dante Wrogie niebo Legion Dusz [Dark Dante] Stalowa Wola Zgniły świtodpowiedział Woj20000 o ostatnio edytowany przez Dark_Dante
Imię i nazwisko: Mariusz Woliński;
Pseudonim: Szprycer, czasem Aleksander;
Wiek: 38;
Płeć: Mężczyzna;
Charakter: Zimny, opanowany, twardo stąpający po ziemi, wyrachowany, przebiegły, spokojny, skryty;
Rodzina:
- Rodzice zaginęli po ataku;
- Siostra Elwira dwa lata starsza żyje wśród Rdzawych. Wydaje się być zaszczuta ogólnie panującą sytuacją, była profesorem w Poznaniu, przyjechała w odwiedziny dzień przed atakiem;
Towarzysze: BRAK;
Historia i pochodzenie:
Urodził się w Zdzieszowicach, od zawsze był type “łaziora”. Znał doskonale całe miasto. W chwili ataku był akurat na jednym z kolejnych spacerów, dostał się na stację na drugim końcu miasta. Powoli, z mozołem, musiał się przebijać w rejony swojego mieszkania. Pierwszy tydzień zmarnował na stacji, gdzie automat nie chciał podnieść zapór, dopiero potem zaczął iść tunelami. Znalazł tam mnóstwo trupów, ludzie nie byli w stanie przeżyć w tunelach bez dostępu do stacji. Przez pierwsze miesiące kręcił się po wszystkich stacjach, szukając rodziny. Potem dołączył do Szarej Gwardii, licząc na to, że dzięki wpływom zdobędzie informacje, nawet sporadycznie chodził na górę wraz z oficjalnymi wyprawami. Dopiero gdy nadzorował jedną z wymian z Rdzawymi zauważył swoją siostrę, ale przez politykę Dyktatora nie mógł jej ściągnąć do siebie. Był nawet u niego samego, awanturował się po całym Sojuszu bardzo długo. Jako zatwardziały ateista nawet ruszył na walki z Arkowcami, licząc że za zasługi na froncie dostanie jakieś fory. Kiedy i to nic nie dało, rzucił to wszystko, został Łazikiem, by mieć wolną rękę i spotykać się z siostrą, jakoś jej pomóc. Teraz skrycie nienawidzi Sojuszu, robi dobrą minę do złej gry, planując tutaj, jak się zemścić.Zawód/stanowisko: wolny Łazik;
Umiejętności, zalety: Obsługa broni białej, palnej, pneumatycznej i miotającej. Podstawowe sztuki wojenne i survivalowe;
Wady: Pływanie, dostosowanie się do społeczeństwa, samotność, liczne odniesione rany po walkach i kontaktach z mutantami, dalekowzroczność;
Ekwipunek i majątek:
- Spodnie robocze z mieszanki bawełny i poliestru;
- Kiedyś biała koszulka
- Buty desantowe
- Plecak kostka
- Dwumetrowa włócznia zrobiona z aluminiowego profilu fabrycznego;
- Łuk;
- Kołczan z zapasem strzał;
- Manierka z wodą;
- Cztery konserwy tuszonki;
- Bielizna na zmianę;
- Maczeta;
- Sprężynowiec;
- Dwa koktajle Mołotowa;
- Zapalniczka benzynowe;
- Zapas benzyny zapalniczkowej;
- Papierosy z grzybowego tytoniu;
- Różnej maści worki, reklamówki i szmaty na łupy;
- Taktyczne szele-dusiciele;
- Wiatrówka karabinek z bocznym naciągiem;
- Pudełko śrutu;
- Paszport Stałej Podróży;
Wygląd: Metr osiemdziesiąt, osiemdziesiąt dwa kilogramy, średnia budowa, włosy ścięte w długiego irokeza, lewe oko niebieskie, prawe zielone, blizna przechodząca przez pół twarzy, od środka czoła, przez lewe oko, do kącika ust, drobne blizny wokół ust, poparzenia chemiczne i termiczne na rękach;
Oczekiwania gracza względem rozgrywki: BRAK.
-
Aleksander Opiumski
Błędów dalej jest więcej niż dziur w polskich drogach, ale mogę na to przymknąć oko. Aleksander Opiumski otrzymuje akceptację. Czy miałbyś coś przeciwko umieszczeniu domu rodziców na Starym Osiedlu (północ Zdzieszowic)?Mariusz “Szprycer” Woliński
Igłą w moim oku jest stosunek wad do zalet tej postaci, ale reszta wydaje mi się nawet ciekawa, więc z tego względu Mariusz “Szprycer” Woliński otrzymuje akceptację. Dwa pytania: Na której stacji obecnie przebywa twoja postać (proponuję Perłę) oraz jakie jest imię siostry Mariusza. -
Może być Perła. Imię niech będzie Elwira. Mogę zmienić te wady, chociaż sam się zastanawiałem, co dać facetowi, który większość swojego życia zajmował się rozwiązywaniem problemów i słabości. Podrzucisz coś?
-
Kròtkowzroczność?
-
To już raczej w drugą stronę. Dopiszę.
-
Dobrze. Dzisiaj/jutro otrzymacie posty startowe na Perle.
-
Mi to obojętne. I gdzie dalej są te błędy? Bo sprawdziłem głównie rodziców i historię.
-
Choćby to, że coś takiego jak “Koks” nie istnieje. Jest Metro-Koks, są Zakłady Koksownicze, a nawet Koksownicy, ale nie ma “Koksu”.
-
I nie ma lipy.
-
A, to. Właśnie bardziej pisałem to jako taki skrótowiec tych nazw.
-
Imię i nazwisko: Brak. Zerwał z dawnym życiem, nie chce nic z niego pamiętać i w konsekwencji tego rzeczywiście zapomniał, lub przynajmniej się stara, swoich dawnych personaliów.
Pseudonim: Ma ich wiele, bo średnio raz na kilka przybiera jakiś inny. Jednak jego ulubionym jest ten, który stosuje obecnie: Dzieciożerca. Poza tym reszta bandy mówi do niego zwykle per Szefie, a pośród innych, normalnych, ludzi zyskał sobie pseudonim Rdzawego Widma czy Rdzawego Renegata.
Wiek: Trzydzieści lat.
Płeć: Mężczyzna.
Charakter: Powiedzieć o nim, że jest nienormalny to jak nie powiedzieć nic. O ile kiedyś może i był normalnym człowiekiem i coś by z niego wyrosło, to z czasem stał się całkowitym psychopatą. Jest pozbawiony większości ludzkich uczuć, jakimkolwiek ciepłymi relacjami raczy jedynie swoją bandę, niemalże równych mu zwyrodnialców. Robi wszystko, żeby przetrwać, a wszelkiej maści nieludzkie i brutalne czyny uważa nie tylko za coś koniecznego, ale i bardzo zabawnego. Krótko mówiąc: Konkretny kawał zimnego skurwysyna.
Rodzina: Brak.
Towarzysze:
Glizdek - Dorodny, mierzący ponad półtora metra, okaz Ślepego Węża, którego Dzieciożerca zabrał z gniazda jeszcze jako małego osobnika. Odchowywał go w cieple, karmił, a potem pomagał polować, przez co gadzia abominacja dość się z nim zżyła, jest niegroźna dla niego i członków bandy, pomaga im w walce i tropieniu innych ludzi, a także robi za czujkę podczas obozowania. No i przydaje się przy straszeniu złapanych frajerów.
Księciuniu - Nazywano go tak najpierw pogardliwe, później to do niego przylgnęło na stałe. Jest wygnanym księdzem, którego nikt nigdzie nie chciał, bo głosił on zbyt dziwne, apokaliptyczne i nienormalne kazania, a przy tym dodawał specyficzne praktyki do zwykłych obrządków religijnych. Dlatego zaczął włóczyć się po okolicy i przypadkiem trafił na bandę Dzieciożercy. Mieli go zabić, ale w tamtym czasie inny członek ekipy był ranny, a ksiądz zarzekał się, że potrafi opatrywać rany. Potrafił, co uratowało mu życie. Gdy okazało się, że poza leczeniem potrafi pędzić też doskonały rzepakowy bimber, został w drużynie na stałe. Nie jest uzbrojony, więc zwykle zostaje gdzieś na tyłach, ale podczas napadów czasem przydaje się w roli przynęty, charyzma i gadane pozwalają mu odwrócić uwagę innych ludzi na tyle skutecznie, żeby inni bandyci mogli zaatakować.
Chłystek - Może i nie jest tak młody, jakby wskazywał pseudonim, ale to i tak najmłodszy członek ekipy. Nie żeby był jakoś mało zdegenerowany, jest takim samym skurwielem jak reszta. Do bandy trafił celowo, sam ich odnalazł i oskarżył Dzieciożercę o to, że ten zabił jego rodziców. Każdy normalny człowiek chciałby w związku z tym zemścić się na kimś takim, ale nie on. Miał jedynie pretensje, że nie zdążył zrobić tego sam. Najbardziej wyszczekany i upierdliwy członek ekipy, ale przy tym szybki i zwinny, wygimnastykowany, potrafi przeciskać się tam, gdzie inni już niezbyt. Bardzo celnie strzela z łuku (nie, nie ma pistoletów tak jak na grafice).
Grot - Nikt nie wie, jak ma na imię, strzeże tego tak czujnie, jak całej swojej przeszłości, a pośród innych członków bandy krążą o nim liczne opowieści, w większości wyssane z palca lub na podstawie domysłów. Jednak fakt faktem, że ten mrukliwy, małomówny i raczej ponury typ to najlepszy łucznik w drużynie, a przy tym niezwykle doświadczony, zwłaszcza jeśli chodzi o powierzchnię, różnorakie zagrożenia na niej czyhające i tym podobne.
Gladiator - Pod względami gabarytów, największy w całej drużynie i chyba całej okolicy, Dzieciożerca nie spotkał nigdy innego takiego wielkoluda. Jest wielki, silny i wytrzymały, przybył tu z północy, a grupa natknęła się na niego, gdy właśnie rozgniatał łeb ostatniemu pechowemu bandziorowi, który wraz z dwoma koleżkami napadł go, licząc na łatwy łup. To żywa maszyna do zabijania, a nie jest nią bez powodu: Opowiadał on o wielkiej arenie na północ od Zdzieszowic, gdzie na gruzach starego boiska sportowego ludzie z okolicy zjeżdżali się, aby oglądać walki gladiatorów, walczących na śmierć i życie, których promotorami byli lokalni banditos. Wedle opowieści Gladiatora, był on tam czempionem, któremu jednak darowano wolność, choć Dzieciożerca niezbyt wierzy w taką wersję wydarzeń (jeśli narodowość Ci nie pasuje, to zmień na Polaka, mi to tam ryba).
Historia i pochodzenie: Przez wydarzenia z dzieciństwa starał się wymazać całą swoją przeszłość z pamięci, jednak historia niewiele na tym cierpi, bo mowa tu głównie o jego dzieciństwie, które spędził tutaj, w Zdzieszowicach. Był zwykłym dzieciakiem, miał kochających rodziców, chodził do szkoły i tak dalej. Gdy spadły bomby, ukrył się z matką i ojcem w metrze, tak jak inni, aby przeczekać najgorsze. Jednak ciągłe napięcia, walki o kurczące się zasoby wody, jedzenia i innych, niezbędnych do przeżycia, przedmiotów, a przede wszystkim pierwsze starcia ludzi i ofiary śmiertelne przeraziły jego rodziców, którzy postanowili wyjść na powierzchnię, ponieważ liczyli, że tam będzie choć trochę lepiej, planowali nawet wrócić do metra, gdy sytuacja się tam uspokoi, a oni znajdą zapasy i schronienie na powierzchni. Do historii metra przeszli jako jedyni z tych, którzy na powierzchnię wyszli, ale z niej nie wrócili. Nie przez zawalające się budynki, dziką i zmutowaną faunę czy florę, ani nawet warunki pogodowe, ale przez innych ludzi. Wojna i atomowa apokalipsa w wielu ludziach wzbudziła najgorsze możliwe odruchy i emocje. Oni trafili na właśnie takich degeneratów, zwykłych złodziei, morderców i gwałcicieli, przed którymi nie mogli się obronić. Najpierw wszyscy, kilkunastu ludzi, zgwałcili jego matkę, a potem ją brutalnie zabili. Kilka dni później w równie okrutny sposób zginął też jego ojciec. Ale nie on. On przeżył. Taki był kaprys szefa bandytów, który chciał wyszkolić sobie maskotę i coś na kształt swojego prywatnego ochroniarza, trenowanego i hartowanego od dziecka. I tak przez wiele lat, gdy wałęsał się po okolicy z bandziorami, był bity, poniżany, torturowany, zmuszany do jedzenia ludzkiego mięsa, ale też uczony wielu przydatnych rzeczy, jak choćby walka wręcz, szaber, walka za pomocą niektórych typów broni białej czy nawet strzelanie z kuszy. Wszystko wskazywało na to, że marzenie szefa bandytów się spełniło. Do czasu. Nie wiedzieli, że choć tego nie okazywał, go codziennie tłumił w sobie chęć wymordowania ich wszystkich z zimną krwią za to co zrobili jemu i jego rodzinie. Okazja nadarzyła się, gdy bandyci przehandlowali u innych ocalałych zrabowane dobra za kilka flaszek solidnego samogonu. Rozłożyli obóz w lesie, z daleka od innych ludzi i potworów, jak wiele razy wcześniej, i uchlali się. Niezbyt poważnie i nie wszyscy, ale to wystarczyło, aby ich młody podopieczny powybijał większość z nich, a tych, którzy uciekli, znalazł i zabił później. Opuścił obóz sam, z najpotrzebniejszym ekwipunkiem i stertą okrutnie zmasakrowanych i okaleczonych zwłok. Nie wiedząc gdzie iść, wrócił do Zdzieszowic, gdzie przez jakiś czas był jednym z Rdzawych, powoli zbierając własną ekipę. Na krótko przed zamknięciem dla jemu podobnych bram metra, wywiązała się awantura pomiędzy nim a kilkoma Łazikami. Sam już w sumie nie wie o co poszło, ale fakt, że wraz ze swoimi podwładnymi zabił z zimną krwią i okradł tamtych. Później uciekli wgłąb ruin miasta, obawiając się reakcji władz. Natknęli się tam na innych Rdzawych, którzy planowali przejąć podziemny kompleks dla siebie. Możliwość zabijania, gwałcenia i szabrowania była w pakiecie, więc Dzieciożerca zgodził się. Wziął udział w jednym z ataków na Perłę, który co prawda przeżył, podobnie jak jego kompani, ale stwierdził, że pierdoli inne, podobne, akcje, nie chciał zginąć, nie jako mięso armatnie. Dlatego po bitwie cichcem wymknął się z resztą swoich ludzi na powierzchnię, z daleka od innych Rdzawych, żeby ci ich znowu nie próbowali zwerbować, gdzie żyją do tej pory, robiąc to, w czym są najlepsi.
Zawód/stanowisko: Przywódca małej szajki bandytów.
Umiejętności, zalety: Niezwykle silny i wytrzymały. Doskonale walczy wręcz, za pomocą kastetów, noża i siekiery. Potrafi też w miarę szybko i celnie strzelać z kuszy. Wszelkiej maści bandyckie profesje poznał od podszewki wiele lat temu, teraz mógłby uczyć o tym w szkołach, gdyby takowe były. Wiele widział i wiele przeżył, ciężko go przerazić czy obrzydzić. Oportunista, wyśpi się na gołej ziemi czy betonie, zje byle co, jego zahartowany organizm wytrzyma wiele, w tym szczurze mięso i inne podejrzane przysmaki, w tym i ludzinę. Tak, pseudonim jest jak najbardziej prawdziwy, to kanibal, podobnie jak inni członkowie drużyny, który najbardziej rozsmakował się w delikatnym mięsie dzieci.
Wady: Nie jest zbyt szybki czy zwinny. Psychikę ma w strzępach, teraz jakoś się trzyma, ale kto wie co będzie za rok, dwa czy nawet miesiąc? Nie jest raczej lubiany gdziekolwiek i przez kogokolwiek. Wciąż słyszy jakiś natrętny głos w głowie, który podpowiada mu różne dziwne rzeczy. Czasem go słucha, czasem nie. Z łuku potrafi strzelać, ale trafić w cokolwiek już nie. Broni palnej nigdy nie miał w rękach.
Ekwipunek i majątek: Jakaś skromna rudera na powierzchni, służąca za kryjówkę, magazyn zrabowanych dóbr i bazę wypadową do kolejnych napaści (nie, nie piszę, gdzie dokładnie, zdam się na siebie, bo wciąż nie jestem pewien co do tych lokacji). Przy sobie ma zaś solidną kuszę, kołczan, dwadzieścia drewnianych bełtów z grotem z jakiegoś zardzewiałego, ale wciąż w miarę solidnego, metalu, proste kastety, samoróbki (nie zrobił ich sam, tylko zabrał trupowi, który za życia je stworzył), długi, ząbkowany nóż, dwuręczna siekiera, spory worek na różnorakie fanty, rewolwer, który również zabrał, ale innemu bandycie, który to o broń nie dbał lub w takim stanie ją ukradł. Niemniej, broń jest uszkodzona, trzyma się w kupie na słowo honoru, próba wypalenia z niej skończyłaby się utratą kilku palców lub nawet całej dłoni, a nawet gdyby Dzieciożerca byłby na tyle głupi czy, prędzej, szalony, aby z niej wypalić, to najpierw musi skombinować jakiś proch, amunicję i resztę tałatajstwa, bo nic przy sobie nie ma. Ponadto posiada zapasy wody (cztery półlitrowe butelki) oraz smażonego i wędzonego ludzkiego mięsa w paskach (około pół kilograma). W kryjówce ma więcej zapasów, przeznaczonych też dla innych bandytów, różnego rodzaju jedzenia, raczej podejrzanej jakości, choć dających się zjeść bez większych komplikacji.
Wygląd:
Oczekiwania gracza względem rozgrywki: Jak najwięcej bandyckich akcji i rozpierduchy w najczystszej formie. I opisuj ciekawie ten mój głos w głowie.